Opracowanie tekstów: dr hab. Tomisław Giergiel, kierownik Działu Historycznego MOS
450 lat temu, w 1570 roku Wielkanoc wypadała dość wcześnie - 26 marca, dlatego polska szlachta przy świątecznym stole mogła przedyskutować ważne wydarzenie, które miało się odbyć dwa tygodnie później w Sandomierzu. Nasze miasto wyznaczono na miejsce obrad synodu generalnego kościołów reformowanych i zjazd różnowierczej szlachty, który przeszedł do historii pod określeniem Zgoda Sandomierska.
Pobudzenie różnowierców do działania spowodowała deklaracja króla Zygmunta Augusta na sejmie lubelskim i obietnica, że władca dołoży starań, aby była „wiara święta chrześcijańska w kościele jednostajnym chrześcijańskim”. Stwierdzenie to protestanci zrozumieli jako zachętę do zjednoczenia.
Wybór Sandomierza na miejsce obrad synodu i zjazd szlachty z całej Rzeczpospolitej Obojga Narodów podyktowany był dogodnym położeniem miasta i jego zasobnością. W Sandomierzu krzyżowały się przeróżne interesy szlachty, także handlowe. Ruch reformacyjny porwał również znaczną część szlachty sandomierskiej. Pod jej protektoratem rozwinął się zwłaszcza kalwinizm i arianizm, z głównymi ośrodkami w ziemi sandomierskiej – w Pińczowie i Rakowie. Pierwsze nabożeństwo odprawił w 1550 roku w Pińczowie minister kalwiński wielu zborów oraz senior dystryktu chęcińskiego i krakowskiego Jakub Sylwiusz, późniejszy uczestnik zjazdu sandomierskiego. Wiele kościołów zamieniono w zbory, a najbliższe wobec Sandomierza takie przypadki miały miejsce w Chobrzanach, Czyżowie i Goźlicach.
Przyczyny wyboru Sandomierza na miejsce synodu różnowierczego ukażą się w pełnym świetle, jeżeli przyjrzymy się organizatorom zjazdu. Oprócz wojewody krakowskiego Stanisława Myszkowskiego, byli to najważniejsi urzędnicy sandomierscy. Wśród nich zarówno wojewoda sandomierski Piotr Zborowski, jak i starosta sandomierski Andrzej Firlej byli kalwinami, uznawanymi za „filary” tego wyznania w Małopolsce. Również jedną z ważnych postaci zjazdu był Hieronim Ossoliński.
Synod sandomierski rozpoczął się w sobotę 9 kwietnia 1570 roku uroczystym nabożeństwem dla kilku tysięcy uczestników. W tym dniu wybrano także przewodniczących obrad: świeckich, w osobie Piotra Zborowskiego i seniora dystryktu krakowskiego Stanisława Iwana Karmińskiego, oraz duchownych kalwińskich: superintendenta zborów zatorskich i oświęcimskich Pawła Gilowskiego oraz ministra radziejowskiego i kaznodzieję krakowskiego Andrzeja Prażmowskiego, który był także pełnomocnikiem braci czeskich.
Rada Miasta Sandomierza ustanowiła rok 2020 Rokiem Zgody Sandomierskiej.
W dniach 9-14 kwietnia 1570 r., czyli 450 lat temu w Sandomierzu miał miejsce zjazd różnowierczej szlachty i synod generalny kościołów reformowanych, który przeszedł do historii pod określeniem Zgoda Sandomierska. Dzisiaj relacjonujemy drugi dzień zjazdu: 10 kwietnia.
Obrady rozpoczęły się od przyjmowania poselstw, w liczbie szesnastu. Były wśród nich reprezentacje różnowierców przybyłe ze wszystkich województw i wyprawione między innymi przez takie osobistości jak hetman i wojewoda ruski Jerzy Jazłowiecki, kasztelan gnieźnieński Jan Tomicki, kasztelan wołyński Andrzej Wiśniowiecki, kasztelan chełmski Jan Orzechowski, kasztelan radomski Jan Tarło, starosta bełski Stanisław Zamoyski.
Poselstwo do Sandomierza wyprawił również jeden z przywódców protestantyzmu litewskiego, kasztelan trocki i podkanclerzy Eustachy Wołłowicz, co nie powinno dziwić, wszak w roku poprzedzającym zjazd miała miejsce unia lubelska, która powołała do życia Rzeczpospolitą Obojga Narodów. List w imieniu Wołłowicza odczytał wybitny minister kalwiński Jakub Sylwiusz. Z kolei sędzia ziemski poznański Stanisław Bniński przemawiał w imieniu księcia pruskiego Albrechta Fryderyka Hohenzollerna i wojewody poznańskiego Łukasza Górki. Jak widać poselstwa do Sandomierza wysłali najwięksi dostojnicy Rzeczpospolitej. Wielu z nich było obecnych w Lublinie w roku poprzedzającym zjazd sandomierski, podczas zawierania unii z Litwą. Górka, Wołłowicz i książę Albrecht zostali uwiecznieni przez Jana Matejkę na obrazie Unia lubelska.
W zjeździe sandomierskim uczestniczyli także przedstawiciele mieszczan krakowskich wyznania kalwińskiego: Daniel Chrobewski i doktor medycyny Stanisław Różanka, rajcy miasta Krakowa. Na początku zjazdu wyznaczono też siedmiu mówców, którzy mieli podczas obrad reprezentować poszczególne dystrykty kościołów reformowanych.
Należy wspomnieć, że w drugim dniu zjazdu dyskutowano także z przybyłymi duchownymi i szlachtą ariańską. Ze względu na niedające się pogodzić różnice dogmatyczne odsunięto ich od obrad. Być może wchodziły w grę niesnaski osobiste. Arian reprezentował wybitny teolog, znany w Europie biblista i hebraista Aleksander Vitrelin z Bytomia, który wcześniej był ministrem zboru kalwińskiego w Goźlicach. Usunął go z tego stanowiska w 1563 r. właściciel Goźlic Hieronim Ossoliński, jeden z trybunów szlacheckich. Podejrzewał Vitrelina o arianizm, co było uzasadnione i w pełni objawiło się na zjeździe sandomierskim. Nie jest więc dziwne, że obecność tego teologa nie sprzyjała pojednaniu... Jednak, co jest warte podkreślenia, odsunięcie arian od obrad uczyniono na drodze pokojowej.
11 kwietnia 1570 r. - trzeci dzień zjazdu sandomierskiego.
Zasadniczym przedmiotem obrad zjazdu było odczytanie przygotowanej wcześniej i wydrukowanej konfesji - dokumentu, który wszechstronnie regulował dogmatykę i funkcjonowanie kościołów reformowanych oraz dawał wykładnię doktrynalną ich nauki. Za jej podstawę przyjęto Konfesję II helwecką, którą przetłumaczył na język polski Krzysztof Trecy. Zmodyfikował jej treść tak, aby była do przyjęcia zarówno przez kalwinistów, luteran, jak i braci czeskich. Konfesję zaopatrzono w list do Zygmunta Augusta i wydano potajemnie w krakowskiej drukarni Macieja Wirzbięty na początku 1570 roku. Należy tutaj podkreślić, że określenie Konfesji, jako Sandomierskiej jest adekwatne ze względu na miejsce jej ogłoszenia, a nie jej tytuł, który brzmiał: Confessia. Wyznanie wiary powszechney kościołów krześćiáńskich polskich.
Jak zapisał w swoich notatkach uczestnik zjazdu, przedstawiciel braci czeskich Szymon Teofil Turnowski pod datą 11 kwietnia: Konfesyja już czytana... Poszczególne jej zapisy poddawano pod dość zgodne głosowanie. Najwięcej wątpliwości przedstawili luteranie. Dyskusja trwała długo, a zakończono ją następnego dnia. Wobec braku pełnej aprobaty ze strony luteran uznano, że proste ich przegłosowanie z uwagi na przewagę kalwinistów, byłoby sprzeczne z ideą jedności wyznaniowej. Dlatego najtrudniejsze sprawy przekazano specjalnie powołanej komisji, do której wybrano kilkunastu przywódców poszczególnych wyznań. Obradowała ona pod patronatem wojewody krakowskiego Stanisława Myszkowskiego, w jego sandomierskiej gospodzie. Przypomniał on szlachcie: „żeśmy się nie dla tego tu zjechali, abyśmy czyjąś konfessyję przyjmowali, [tylko] abyśmy jedną prawdziwą konfessyję za wspólnym zezwoleniem na znak zgody wydali, która by ani bratska [czeska], ani saska, ani helwecka, ale nasza własna polska chrześcijańska była”. Początkowo przyjęli ją przedstawiciele kalwinistów i braci czeskich, wywołując łzy wzruszenia wojewody krakowskiego, który wraz z płaczącym wojewodą sandomierskim, „w mowach przeraźliwych” nakłaniali do przyjęcia konfesji także luteran. Przełomowym argumentem było wyrażenie nadziei, że „naszą religię” przyjmie król, o czym w tajemnicy wyjawił zgromadzonym wojewoda sandomierski Piotr Zborowski.
Wobec takiego uzasadnienia luteranie zgodzili się warunkowo przyjąć konfesję, zastrzegając jednak, że będzie musiała być spisania na nowo na specjalnie zwołanym zjeździe. Przeważyły więc argumenty religijne, a także polityczne.
Można było przejść do ustanowienia zasad regulujących współpracę kościołów reformowanych, w historiografii określanych jako Consensus Sendomiriensis (Zgoda Sandomierska). Wśród tych zasad, oprócz zapowiedzi opracowania jednej konfesji, która miała pełnić rolę wspólnego katechizmu, najważniejszą kwestią było uznanie się nawzajem za kościoły prawowierne oraz wzajemne dopuszczenie do uczestniczenia w nabożeństwach i wspólne przyjmowanie sakramentów (wspólnota kazalnicy i Stołu Pańskiego). Postanowiono też zapraszać się na synody, wspólnie je zwoływać i obowiązkowo w nich uczestniczyć. Synody miały się zajmować wzmacnianiem zgody i innymi sprawami, np. działalnością charytatywną czy oświatową. Treść dokumentu Zgody (Consensusu) wynikała z Konfesji, z którą się uzupełniała pod względem teologicznym. Uzgodniony tekst Zgody zaczęto spisywać 12 kwietnia, a jego współtwórcą był gość z zagranicy, przedstawiciel kalwinistów francuskich Jean Thenaudus z Burges (przysłany do Polski przez Kalwina).
13 kwietnia 1570 r. - piąty dzień zjazdu sandomierskiego.
W piątym dniu zjazdu sandomierskiego dopracowano zasady regulujące współpracę kościołów reformowanych oraz ostatecznie przezwyciężono spory dogmatyczne. Do historii przeszła nazwa tych zasad: Zgoda Sandomierska (Consensus Sendomiriensis). Pełny tytuł aktu Zgody w tłumaczeniu uczestnika synodu luteranina Erazma Glicznera brzmiał: „Zgodne rozumienie zobopólne w przednieyszych częściach wiary Krześcianskiey, między Kościoły Ewangelickiemi Wielkiey i Małey Polski, w Rusi, w Litwie i we Żmudzi, Które według Confessiey augspurskiey, Braciey Czeskich i Szwaycarskiey zdały się mieć między sobą niejaką różność”.
Według niektórych badaczy zasady Zgody Sandomierskiej spełniały warunki unii religijnej, a co najmniej federacji (wg. Jerzego Lehmana „konfederacja religijno polityczna trzech zainteresowanych kościołów”). Zgoda dawała jednak wolność wszystkim kościołom w zakresie organizacji, obrzędów i liturgii. Niemniej w literaturze naukowej rezultaty ugody nazywane są ostrożnie nową „religią”, w którą wierzyli „wyznawcy Konfesji Sandomierskiej”, znajdziemy nawet termin „Wyznanie Sandomierskie”. Są to pojęcia określające raczej cel dążeń uczestników i wyobrażenia o możliwych w przyszłości religijnych następstwach zjazdu.
Tekst Zgody Sandomierskiej początkowo miał formę rękopiśmienną. W czasie zjazdu sandomierskiego rozprowadzany był w czterech egzemplarzach (żaden z nich nie zachował się). Podpisało go dwudziestu sygnatariuszy, reprezentujących trzy różnowiercze wyznania. Prezentujemy ich listę z drukowanego wydania tekstu Zgody, dokonanego przez Erazma Glicznera w 1587 r.
Można wśród tych nazwisk dostrzec magnatów, duchownych, przedstawicieli różnych środowisk szlacheckich i mieszczaństwa krakowskiego. W ostatnich postach pisaliśmy o ich roli w czasie zjazdu. Oprócz wymienionych należy zauważyć jeszcze nazwisko starosty oświęcimsko-zatorskiego i burgrabiego krakowskiego Zygmunta Myszkowskiego (brata biskupa krakowskiego Piotra Myszkowskiego!) oraz braci Glicznerów: Erazma, z zaznaczoną funkcją superintendenta wielkopolskiego, która była najwyższym stanowiskiem w luteranizmie polskim (był on również autorem pierwszego w Polsce podręcznika pedagogicznego) oraz Mikołaja, seniora dystryktu poznańskiego. Zobaczymy tam też nazwisko Stanisława Sarnickiego, znanego jako autora opisu Sandomierza umieszczonego w Podziemnej Trasie Turystycznej (wymagającego nowej interpretacji i uzupełnienia). Był on również wybitnym uczestnikiem zjazdu sandomierskiego i seniorem zborów kalwińskich. Ale to już temat na inną opowieść...
14 kwietnia - ostatni dzień zjazdu sandomierskiego.
Na szóstym i ostatnim posiedzeniu zjazdu, dokładnie 450 lat temu, akt Zgody Sandomierskiej otrzymał ogólną aprobatę synodu. Na Zgodę „braci szlachty”, ustalenie jej tekstu i uchwalenie, wpłynął budujący przykład porozumienia panów senatorów oraz ich autorytet. Podpisanie dokumentu było niewątpliwym sukcesem zjazdu, zawiązywało przymierze służące wspólnym działaniom na arenie publicznej. W Sandomierzu uzgodniono założenia jeszcze jednego dokumentu - projektu konstytucji sejmowej zrównującej wszystkie wyznania pod względem prawnym. Ideę tę próbowano zrealizować na drodze politycznej na sejmie, który rozpoczął się już 16 kwietnia 1570 roku, a więc dwa dni po zakończeniu obrad zjazdu sandomierskiego. Jego niedawny uczestnik, Stanisław Szafraniec wybrany został marszałkiem sejmu, co mogło napawać dodatkowym optymizmem. Konfesję Sandomierską zamierzano przedstawić królowi. Miało to być krokiem do zwołania soboru narodowego, którego idei zresztą sprzyjała głowa Kościoła rzymsko-katolickiego w Polsce arcybiskup gnieźnieński i prymas Jakub Uchański. Różnowiercy w swoich planach szli jednak jeszcze dalej, pragnęli ustanowienia jedności religijnej w całym państwie i odłączenia się od Rzymu, a następnie powstania kościoła narodowego oraz pozyskania dla niego króla. Śladem tych aspiracji jest list do Zygmunta Augusta zamieszczonego na początku Konfesji.
Przekazanie Konfesji władcy odbyło się raczej na osobności, bez rozgłosu, może na prywatnej audiencji. Również dużym osłabieniem strony protestanckiej była śmierć podczas obrad sejmowych wojewody krakowskiego Stanisława Myszkowskiego, jednak pod wpływem żądań izby poselskiej król 24 maja obiecał na piśmie, że nie będzie pozywał nikogo do sądu w sprawach o herezję.
Jak widać, osiągnięcie Zgody między wyznaniami protestanckimi miało ogromne znaczenie nie tylko dla przedstawicieli Kościołów zgromadzonych w Sandomierzu. Zgoda miała wpływ na stosunki wyznaniowe również za granicą. Był to pierwszy w Europie akt ekumeniczny.
Wiele zagadnień dotyczących Zgody Sandomierskiej wymaga dalszych badań, jak na przykład dookreślenie miejsca obrad w przestrzeni Sandomierza. Z uwagi na ustanowienie przez Radę Miasta Sandomierza roku 2020 Rokiem Zgody Sandomierskiej, na profilu muzeum będziemy wracać do tej problematyki.
Muzeum Okręgowe i Muzeum Diecezjalne w Sandomierzu przygotowują w odnowionych salach ratusza wystawę poświęconą Zgodzie Sandomierskiej, wernisaż odbędzie się po odwołaniu ograniczeń związanych z zagrożeniem epidemiologicznym.
Zgoda Sandomierska – badania nad ustaleniem miejsca obrad
Po zrelacjonowaniu przebiegu sandomierskich obrad zjazdu szlachty protestanckiej zakończonych 14 kwietnia 1570 r. podpisaniem Zgody Sandomierskiej przejdźmy do jego kontekstów, które mogą się okazać jeszcze ciekawsze niż teologiczne spory i dyskusje. Jednym z najtrudniejszych zagadnień badawczych związanych ze Zgodą jest identyfikacja miejsca obrad kilkutysięcznej rzeszy szlacheckiej w przestrzeni Sandomierza.
W literaturze wskazuje się na kilka hipotetycznych miejsc: kamienica Oleśnickich, kościół św. Marii Magdaleny, a nawet zamek (siedziba naszego Muzeum). Wszystkie te propozycje nie mają niestety podstaw źródłowych. Najsilniejsza tradycja związana jest z kamienicą Oleśnickich, zostało to negatywnie zweryfikowane przez sandomierskiego konserwatora Leszka Polanowskiego. Zidentyfikował on Jana, przedstawiciela protestanckiej w XVI wieku rodziny Oleśnickich jako właściciela posiadłości przy sandomierskim Rynku, jednak związał go z inną nieruchomością niż kamienica Oleśnickich. Czy Jan mógł udostępnić pomieszczenia swojego domu na obrady? Nic na ten temat nie wiemy, ale warto wspomnieć, że uczestnikiem zjazdu był jego bratanek, również o imieniu Jan, którego ojciec Mikołaj Oleśnicki po usunięciu paulinów z Pińczowa, stworzył tam główny ośrodek reformacji w Małopolsce. Szlachta różnowiercza posiadała w Sandomierzu jeszcze inne kamienice, które mogły być udostępnione uczestnikom zjazdu.
Źródła mówią bezpośrednio o dwóch miejscach obrad, tylko że dość zagadkowych. Relacja Szymona Teofila Turnowskiego, spolonizowanego Czecha mówi o „zborze”. Niemożliwe jednak, że był to zbór instytucjonalny, gdyż jak wiemy, w Sandomierzu nie było różnowierczej grupy wyznaniowej – być może było to miejsce prowizoryczne? Drugim źródłowym określeniem jest „gospoda wojewody [Myszkowskiego]”, wybierana na spotkania zapewne ze względów praktycznych, lecz także o nieustalonym położeniu. Oba te określenia pochodzą od Turnowskiego, który z resztą mógł mieć słabą orientację w sandomierskich realiach. Być może miejsca te zostaną zidentyfikowane podczas badań w przyszłości.
Obrad plenarnych nie pomieściłaby żadna miejska budowla i można przypuścić, że miały one miejsce na nadwiślańskich błoniach. Jak widać, miejsce obrad zjazdu obrosło legendą i chyba pozostanie zagadką, choć w tradycji kamienica Oleśnickich pewnie na zawsze będzie wiązana z sandomierskim epizodem reformacyjnym.
Stanisław Sarnicki na zjeździe sandomierskim i jego opis miasta.
Opis renesansowego Sandomierza rozpoczynający się od słów „Miejscowość ta jest nadzwyczaj piękna i przyjemna” zna każdy sandomierzanin i turysta zwiedzający Podziemną Trasę Turystyczną. Fragment o zamieszkującym nasze miasto „wesołym duchowieństwie” nieodmiennie wywołuje uśmiech. Autor tego zapadającego w pamięć opisu Stanisław Sarnicki (1532-1597) znany jest ze swoich dokonań na polu polityki i dziejopisarstwa. Był on również wybitnym działaczem reformacyjnym i seniorem zborów kalwińskich. Jako senior dystryktu krakowskiego odegrał wybitną rolę w czasie zjazdu sandomierskiego w 1570 r. uczestnicząc w dyskusji z przywódcą arian Aleksandrem Vitrelinem. Początkowo ostrożny wobec wspólnej Konfesji, podczas jej czytania pierwszy zaproponował spisanie Zgody Sandomierskiej! Wszedł w skład komisji przygotowującej jej tekst, a jego nazwisko widnieje wśród dwudziestu sygnatariuszy tego pierwszego w Europie aktu ekumenicznego.
Wzmiankowany opis Sandomierza ukazał się w dziele Sarnickiego „Descriptio veteris et novae Poloniae”, wydanym po raz pierwszy w Krakowie w 1585 r. w drukarni arianina Aleksego Rodeckiego. Treść opisu miasta mogła być inspirowana wspomnieniami z pobytu autora w Sandomierzu w czasie zjazdu szlachty różnowierczej piętnaście lat przed tą publikacją. Miasto zapisało się w pamięci Sarnickiego jako opływający w dostatek matecznik renesansowej kultury i nauki.
Warto podkreślić, że opis Sandomierza dokonany przez Sarnickiego jest nieco szerszy niż fragment znany z Trasy Podziemnej i literatury współczesnej. Co więcej, w oryginale łacińskim znajdują się elementy, których zupełnie nie znajdziemy ani w obiegu naukowym, ani popularnym. Tekst powszechnie znany poprzedzają współrzędne geograficzne o interesujących wartościach oraz zdanie odnoszące się do Sandomierza jako siedziby książęcej. Z kolei zakończenie opisu zaopatrzone jest odwołaniem do erudyty rzymskiego Aulusa Gelliusa z II wieku n.e. i pochwałą starosty sandomierskiego Andrzeja Firleja. Był on współorganizatorem zjazdu sandomierskiego, co nas utwierdza w przekonaniu, że opis miasta pióra Sarnickiego dotyczy świetności naszego grodu w czasie podpisywania Zgody Sandomierskiej.
Pełna wersja opisu Sandomierza autorstwa Stanisława Sarnickiego w tłumaczeniu na język polski (która jak dotąd nie została ogłoszona drukiem), brzmi następująco:
SANDOMIERZ 51.1.44.10. Był stolicą książąt-juniorów, jeżeli dziedziczyli go królowie – to z urodzenia, nie zaś z wyboru. Miejscowość ta jest nadzwyczajnie piękna i przyjemna. Są tam uprawiane winnice. Wszędzie rozciągają się sady, tak iż sądził byś, że zewsząd lasy otaczają miasto. Znajduje się tam wielka ilość najwyborniejszych owoców. Dlatego też Kazimierz Wielki i inni królowie przybywali tutaj, aby zażyć powietrza i uciechy. Powaby miejsca zwiększa ogłada obywateli, a także różne przyjemności. Znajdziesz tam bowiem najznakomitszych lekarzy, muzyków, różne gatunki napojów, wesołe duchowieństwo, niewiarygodną obfitość ryb, miodu, łososi, dziczyzny, zboża oraz innych specjałów (aby posłużyć się słowem Geliusza) obfitość niewiarygodną. Zarządzał [sandomierskim] starostwem z najwyższą pochwałą dostojny Andrzej Firlej z Dąbrowicy, kasztelan lubelski.
Warto wrócić do podanych na początku współrzędnych geograficznych. Pierwsze dwie liczby to stopień i minuta szerokości geograficznej, a kolejne dwie to wartość długości geograficznej. W czasach Sarnickiego za południk zerowy przyjmowano najczęściej linie przechodzące przez Wyspy Kanaryjskie, Azory, Paryż, czy Rzym. Wyznaczenie południka zero według długości podawanych przez Sarnickiego wskazuje na przyjęcie przez niego jako punktu odniesienia wysp Zielonego Przylądka – najbardziej na zachód wysuniętego punktu kontynentalnej Afryki. Wzorował się w tym zapewne na niderlandzkim geografie i kartografie Gerardzie Merkatorze. Obliczając dzisiejszą długość geograficzną (wg południka w Greenwich) miejscowości opisanych przez Sarnickiego należy od trzeciej liczby przy jej nazwie odjąć 23 (długość geograficzna, na której leżą Wyspy Zielonego Przylądka).