2
2

Aleksander Patkowski  został zamordowany w hitlerowskim obozie zagłady w Auschwitz 22 marca 1942 r.

Wielkość liter

Kamienna tablica ku czci Aleksandra PatkowskiegoPo wojnie sandomierski oddział Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego uczcił go  pamiątkową kamienną tablicą wmurowaną w ścianę budynku u zbiegu ulic Żeromskiego i Patkowskiego .

W  78.rocznicę śmierci zachęcamy do zapoznania się z fragmentami publikacji  dr Danuty Paszkowskiej "Aleksander Patkowski mniej znany" dotyczącymi okupacyjnego okresu biografii wiodącego patrona polskiego krajoznawstwa.  Artykuł pochodzi z książki  "Twórca polskiego regionalizmu. Nowe badania nad życiem i działalnością Aleksandra Patkowskiego" pod red. dra hab. Tomisława Giergiela , Sandomierz 2015.

 

         "(...) po  wybuchu wojny państwo Patkowscy się pozostać w Warszawie, mimo że wkrótce otrzymają propozycję, by przenieść się w Góry Świętokrzyskie, Aleksander starał się wypełniać zawodowe obowiązki i codziennie udawał się do swego biura w aleje Szucha – do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz sprawował opiekę nad powierzonymi mu muzeami. Jednakże rodzinie doskwierały problemy aprowizacyjne, tym bardziej że w domu było dziecko. Jak wszyscy warszawiacy, Patkowscy musieli zabiegać o opał, o żywność. Znosili grozę ataków wroga na stolicę. Jak pisze pani Zofia, do schronu schodziła tylko opiekunka z Haneczką, ona zaś z mężem pozostawała w mieszkaniu przy Narbutta. Tak było do czasu ostatniej nocy przed kapitulacją, gdy nieustająca strzelanina spowodowała, że wszyscy ubrani, z podręcznym bagażem wyszli na ulice, w obawie przed płonącymi lub zawalającymi się domami.
        Nastała okupacja. Państwo Patkowscy doświadczali w pełni opresyjności tego czasu – brakowało pieniędzy, opału, żywności. Lecz Polacy żywili jeszcze jakieś nadzieje na bliski koniec wojny, tym bardziej że przekazywano sobie ponoć pewne informacje o „nieprawdopodobnych wyczynach tajnej organizacji”. Ale wieści z frontu zachodniego nie były pomyślne. Pani Zofia odnotowuje: Dobiegła nas wstrząsająca wiadomość o sforsowaniu linii Maginota. Wtedy mój mąż zapłakał). Patkowski wiedział, że upadek Paryża oznacza załamanie się pewnego porządku cywilizacyjnego, w którym wolność jednostek jest prawem kardynalnym. Wkrótce doświadczy tego w całej pełni. Tymczasem jednak wbrew nieludzkiemu czasowi kontynuuje prace, które podjął jeszcze przed wojną: pisze książkę z filozofii religii, opracowanie na temat ruchu spółdzielczego w Polsce oraz zbiera materiały do niezwykłej książeczki, jaką miała być historia Polski w obrazach, która powstawała z myślą o jednym czytelniku – o córce.
         Ponadto Patkowski udziela lekcji z literatury polskiej i narodowej historii, oczywiście w warunkach konspiracyjnych. Wynagrodzeniem za pracę jest żywność, co w sytuacji powszechnego jej braku stanowi dużą pomoc. Zofia Patkowska wspomina o skali problemów z aprowizacją, o czym pisał w listach do matki również Aleksander i prosił o paczkę z żywnością (list z 28 stycznia 1940 r.). Mimo tego rodzina stara się nadać swemu życiu pozór normalności, np. Boże Narodzenie w 1940 r. spędzono przy choince, którą Aleksander ubrał, by sprawić dziecku radość. Wykonano też rodzinne fotografie: ojciec i córka obok choinki. Patkowski kataloguje również własny księgozbiór liczący, jak pisze pani Zofia, ok. 5 tysięcy woluminów, wśród których były starodruki oraz inne cenne egzemplarze – dary od autorów z autografami, np. od Stefana Żeromskiego.
        12 stycznia 1941 roku o 5 rano w mieszkaniu zadźwięczał dzwonek. To za wcześnie nawet na mleczarkę. Do domu Patkowskich przy ul. Narbutta wchodzą trzej mężczyźni: gestapowiec i dwaj żandarmi. Oznajmiają, że przyszli po Aleksandra Patkowskiego. Pada polecenie, by ten się ubrał. Pani Zofia próbowała wyjaśnić powody aresztowania, domagała się stosownego nakazu. Zgromiono ją za zuchwalstwo. Tymczasem Aleksander przygotował się do wyjścia, uścisnął żonę i córkę. Hitlerowcy zabrali go, z jakichś powodów wzięli też z sobą dwa odznaczenia Patkowskiego, jako dowód przeciwko niemu?, z nawyku? Zofia zdążyła tylko przygotować mężowi śniadanie na drogę – kromkę chleba ze smalcem – taki gościniec… Wtedy, w styczniową niedzielę widzieli się po raz ostatni.
         Cały dzień żona chodzi na policję, najpierw polską, później niemiecką, by uzyskać jakiekolwiek informacje o mężu. Wreszcie trafia w Aleje Szucha, gdzie kiedyś pracował Aleksander, a obecnie znajduje się siedziba Gestapo. Ale i tutaj nie uzyskała informacji, co było powodem aresztowania, ani w którym więzieniu przebywa mąż. Znajomi poradzili Zofii, aby przez polskiego policjanta dostarczyła na Pawiak paczkę z ubraniem i żywnością. Paczka wracała, jeśli nie było tam adresata. Patkowski był na Pawiaku do 1 lutego 1941 roku, chociaż przesyłki odbierano do połowy lutego. Wówczas Zofia udaje się do siedziby Gestapo i tam dowiaduje się, że jej mąż jest w Auschwitz i wkrótce do niej napisze. Pierwszy list z obozu koncentracyjnego nadszedł 16 lutego 1941 roku. Zofia szuka możliwości ocalenia swojego Słonika: pisze listy, podania, zasięga porad u adwokatów. Wreszcie pewna pani radzi, aby wykupiła męża za odpowiednią kwotę. Jak się okazało, ta pani to znajoma lub kochanka gestapowca; Patkowska nie pisze, jaką kwotę powinna mieć, ale na pewno nie była w stanie samodzielnie jej zgromadzić. Z pomocą przyszli sandomierzanie, ale gestapowiec ciągle stawkę podwyższał, w końcu wszystkie pieniądze poszły na długi karciane. Do Pani Zofii zgłaszali się też zwyczajni oszuści, którzy próbowali wyłudzić od zrozpaczonej kobiety pieniądze. Jakaś dama informowała, że jest w stanie wydostać Patkowskiego z obozu za niedużą kwotę. Na pytanie, jak wysoką, odpowiedziała, że niewielką: 3-4 tysiące. Pani Zofia otrzymywała wówczas pensję 120 zł. Chciała w związku z tym sprzedać dywan perski i futro, ale dama już się więcej nie pojawiła.
          Niedźwiadek nie ustaje, szuka pomocy u działaczy Związku Nauczycielstwa i ci dają jej nadzieję, że Patkowski jest drugi na liście do oswobodzenia, bo wcześniej jest ktoś, kto źle się miewa. Aleksander znalazł się również na liście tych, o których zwolnienie zabiegano przez wpływowe osoby: pierwszy był Stefan Jaracz, drugi Patkowski.
         Jaracz, wywieziony do Auschwitz-Birkenau 4 kwietnia, został uwolniony 15 maja 1941 roku. Tak więc interwencje w jego sprawie okazały się skuteczne. A Patkowski nadal był więźniem obozu koncentracyjnego, gdzie pracował m.in. przy piłowaniu drewna. Latem szalała tam epidemia, ale na szczęście zdołał jej uniknąć. Jego towarzysze niedoli, którym udało się opuścić Auschwitz, m.in. prof. Marian Henryk Serejski, dali świadectwo, że Aleksander Patkowski, mimo słabej kondycji fizycznej, nie tracił sił wewnętrznych, sporządzał notatki do Historii Polski w obrazach dla córki, recytował współwięźniom wiersze, wiele rozmawiał z nimi, pożyczał im pieniądze. Pani Zofia szukała kontaktów z tymi, których udało się uwolnić z Auschwitz. W swych notatkach przytacza wypowiedzi syna pewnego adwokata, który tam był i szczęśliwie powrócił. Ten młody człowiek powiedział, że widział się z profesorem, który jest zdrów i pisze książkę. Inny, jak relacjonuje Zofia Patkowska, sandomierzanin, uczeń Patkowskiego, twierdził, że widział go rozmawiającego z Gustawem Morcinkiem (Morcinek nie był więziony w Auschwitz).Ktoś jeszcze, przewieziony razem z Patkowskim z Pawiaka do Auschwitz, wspominał z rozczuleniem męża Pani Zofii i mówił, że takiego jak On człowieka pierwszy raz w życiu spotkał. Z profesorem Serejskim Zofia Patkowska spotkała się po śmierci Aleksandra.
Był on razem z Patkowskim w jednym bloku, gdy wybuchła epidemia tyfusu plamistego. Profesor Serejski rozchorował się i trafił do szpitala, skąd został zwolniony. Aleksandra wraz z innymi przeniesiono do Birkenau, gdzie było piekło (to określenie jednego z ocalonych odnotowane przez Patkowską). Przez cały czas uwięzienia Aleksandra w Auschwitz Zofia Patkowska otrzymywał listy co dwa tygodnie. Mówił w nich o różnych sprawach. W czasie pierwszej epidemii latem 1941 roku napisał  Ich bin, Gottsein dank, gesund. Trudno skomentować tę informację podaną przez polskiego więźnia osadzonego w miejscu stworzonym przez tych, którzy wmówili sobie Gott mit uns. Może tylko w ten sposób, że Patkowski był człowiekiem mocnych zasad i wierzył w istnienie wartości, których nie zniszczy nawet obóz koncentracyjny.
          Na kartce datowanej na koniec lutego 1942 roku zapisał, że cieszy się, że zima już przeszła… Te słowa pełne nadziei pisał do bliskich najprawdopodobniej jeszcze z Auschwitz. Potem znalazł się w piekle Birkenau, gdzie przeżył 3 tygodnie. Zmarł 22 marca 1942 roku. Pani Zofia do tego faktu dopisuje zdanie: tam też było krematorium. W marcu 1942 roku nadaremnie czekała na kolejny list. W sytuacji gdy następował przerwa w korespondencji, udawała się w al. Szucha do Gestapo, interweniowała. Tym razem z Auschwitz nadeszła depesza: Ihr  Eheurann Aleksander Patkowski ist im Auschwitz Am 22märz 1942, um 7 Uhr vestorben (Pani mąż Aleksander Patkowski zmarł w Auschwitz 22 marca1942 roku o godzinie 7). Pani Zofia odbyła jeszcze jedną wyprawę w al. Szucha w celu odebrania ubrań zmarłego. Z Auschwitz odesłano jej również pieniądze, których Patkowski nie zdążył już otrzymać".

Wirtualny spacer po wystawie OD PIASKU DO SZKŁA

7 MKiDN

10 patriotyzm

4 tripadvisor

Krzemień pasiasty w biżuterii i małych formach złotniczych

5 Bonum Publicum

5 Bonum Publicum

6 Pamiętnik Sandomierski

Godziny otwarcia Muzeum:

W sezonie turystycznym 
(1 kwietnia - 30 września)

 bip muz

Cennik biletów:

Bilet normalny: 20 zł
Bilet ulgowy: 12 zł
Bilet grupowy normalny z przew. MZS: 15 zł
Bilet grupowy ulgowy z przew. MZS: 10 zł
Bilet rodzinny (maks. 5 osób (2+3): 55 zł

 

 

 dostepnosc

© 2022 Muzeum Zamkowe w Sandomierzu. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Łącznie ilość odwiedzin:13141660

Obecnie na stronie 243 gości